Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.
204
1410.

mieć nie będzie. Dawał jeszcze otuchę Królowi, zaręczając mu, że silniejszym jest od Zakonu i pewnie zwycięży, a odwołania się do miecza obawiać nie powinien; prorokował im przy łasce Boga najlepszy skutek, dodając, że posłowie Węgierscy o sobie myślą i o królu Zygmuncie, a nie o Zakonie i posiłkowaniu go.
Widać też to było, ze wszystkich obrótów ich, że posłowie przybyli zwłaszcza po pieniądze i nie dla czego innego; póty bowiem wojny nie wypowiadali, dopóki Zakon połowy summy przyrzeczonéj nie wyliczył, a drugiéj nie zaręczył rychło dopłacić im w Gdańsku.
Gdy Król ustąpił niżéj dla ułatwienia sobie przeprawy przez Drwęcę, doniesiono o tém Mistrzowi; a ten biorąc cofanie się przypadkowe, za istotny odwrót i ucieczkę, śmiejąc się rzekł do posłów: — Oto człowiek, Polak rodem wysłany na zwiady, powrócił oznajmując nam, że obozu polskiego próżno przez dni kilka szukał, i nie znalazł go; poznał tylko miejsce, gdzie Polacy leżeli, po naczyniach rozbitych, kamiennych kulach, słabych koniach upadłych i pogasłych ogniskach. Nie mógł nawet dowiedzieć się, co się z wojskiem stało. Jest to niewątpliwy znak ucieczki. Radźcie mi co mam czynić, stać w miejscu, czy gonić uciekających.
Posłowie wszakże cofnięcia się, nie wzięli za ucieczkę, a jakiś stary żołnierz przestrzegł Mistrza, żeby się tylko ta ucieczka nie okazała fałszywą, radząc o obronie, nie o pogoni myśléć. Rozgniewał się Mistrz, ale zastanowiwszy się, zaczął radzić o ubezpieczeniu miast, i sam ruszył do obozu pod Brathean (Brathian u Dług.), rozkazując do przejścia przez Drwęcę dwanaście mostów budować; pełen nadziei niemylnego zwycięztwa.
Dnia 13 Lipca, król Władysław wysłuchawszy mszy uroczystéj, wezwał na radę Frycza Szlązaka i rzekł mu: —