Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.
207
1410.

nic, stojącym u Pomorza, wszedł w nie pustosząc je. Wójt Nowéj Marchij Michał Küchenmeister broniąc się, zaszedł mu drogę i do bitwy stanął. Mateusz, nieliczną mając garść ludu, przegrał w potyczce i ujść musiał. O téj jednak porażce nikt w wojsku królewskiém nie wiedział; wieść bowiem o niéj, przyszła dopiéro pod Marienburg. Wojsko nawet nie wiedziałoby i wówczas o tém, gdyby się nie domyśliło z wzięcia w niewolę Jarosława z Giwna Grzymalczyka chorążego Poznańskiego.
Dnia 14 Lipca musiał się Król jeszcze wstrzymać pod Dąbrownem dla uczynienia porządku, zabrania żywności zdobytéj w mieście, podziału łupów i postanowienia czegoś z więźniami. Zostawiwszy w niewoli tylko braci Zakonnych, ślachtę i właścicieli ziemi; mieszczan, lud prosty z wieśniaków, kobiéty wszelkiego stanu wypuścił na wolność, zabezpieczywszy, by wyzwolonych nikt z wojska nie napadał więcéj. Ku wieczorowi zapowiedziawszy pochód na jutro, kazano żołnierzom rozpierzchłym pod namioty się gromadzić i porządkować pod chorągwie, aby nazajutrz przededniem wyciągnąć mogli.
Szczególnym wypadkiem noc ta, która jasną i pogodną była w obozie królewskim, niezbyt oddalonym od krzyżackiego; w nieprzyjacielskim nadeszła z burzą i wichrem, który namioty porozwalał i poznosił, nie dając spoczynku na chwilę. Deszcz ulewny, błyskawice, grzmoty i pioruny, trwały do białego dnia bezustanku. Nad obozem Jagiełły świecił xiężyc pogodny; a niektórzy nawet z wojska królewskiego, widzieli na tarczy jego jakby wróżbę szczęśliwéj potyczki: króla i mnicha passujących się z sobą, aż wreszcie król przemógł, i znękanego mnicha precz z xiężyca wyrzucił. To szczególne jakieś zjawisko, prawdziwe, czy wymarzone, rozeszło się po obozie, a pogłoska o niém podniosła