Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.
213
1410.

uszli. Musiało im cóś żołdu zalegać; i w chwili prawie, gdy się za oręż wziąć miano, ciągnąć zaczęli ku Krzyżakom. Przypadkiem Mikołaj podkanclerzy Koronny, spotkał ich uchodzących i spytał, gdzieby zmierzali; a gdy mu hardo o zaległym żołdzie wspomnieli, odparł gromiąc ich: — Żołdu wam nie płacą? mówicie. Bajki to, Król wam go dał z góry i wiécie dobrze, że należność was nie minie, ale wam strach bitwy, którą blizką widzicie.
Tak ich tym wyrzutem zawstydził, że się zawrócili do obozu i bili potém odważnie. Kto wié, jakiby był wypadek téj zdrady, jakie wrażenie na wojsku, gdyby była do skutku przyszła.
Jagiełło znużony wreszcie naleganiem nie tylko Witolda, ale wszystkich wodzów i wojska stojącego w gotowości do boju, wołającego o Króla i domagającego się, aby ich wiedziono na nieprzyjaciela, wyszedł z kaplicy, i od stóp do głów przybrał się we zbroję. Ale ociągał się jeszcze, i takim go strachem przejmowała siła mnicho-rycerzy, że rozstawione konie stały w oddaleniu do ucieczki, na przypadek porażki.
Nim się Król uzbroił, niespokojny lud wrzał już u namiotów, wyzywając głosu trąby wołającéj do boju. Wojska stały o strzał z łuku od siebie, a żwawsi pojedyńcze rozpoczynali harce z Krzyżakami, nie śmiejąc wszakże rzucić się na nich, ażby znak dano; gdyż Krzyżacy mimo widocznie mniejszéj liczby, uzbrojeniem, szykiem umiejętnym, dobrocią koni, i żołnierza, stanowiskiem korzystniejszém, o wiele przewyższali Polaków, a nadewszystko Litwę. Polacy mając czas nasycić się widokiem nienawistnego nieprzyjaciela, rozżarzali w sobie zapał, w harcach sobie ducha dodając, przysięgając umrzéć lub zwyciężyć.
Nie taka była jedność w wojsku pruskiém: tam po większéj części zbieranina obcych, płatnych ludzi, obojętnych