Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.
221
1410.

stanowiła. Dojrzawszy tylko znaku powiewającego za pobojowiskiem, Mikołaj podkanclerzy (Trąba) myśląc, że to był proporzec Dobiesława Oleśnickiego powinowatego mu, bo krzyż, zwiódł go podobieństwem do krzyża Oleśnickich, pełen gniewu wybiegł z obozu z pisarzami i duchownémi, śpiesząc do gaju, gdzie zdało mu się, że znajdzie Dobka Oleśnickiego. Począł fukać nie rozpoznawszy kogo.
— Czyżeś mógł niewierny i niegodny żołnierzu, wśród tak gorącéj Króla twego i braci twych walki, ze środka walecznych współtowarzyszów, tak haniebnie uciec? nie wstyd że ci uciekłszy z boju, kryć się w lesie? tobie, cóś dawniéj tyle w pojedyńczych bojach zwyciężał? Możeszże znieść bezcześć twoję, na ciebie i ród twój cały, hańbę rzucającą! hańbę niezmytą latami.
Poruszony słowy temi Sarnowski, podniósłszy przyłbicę, która mu twarz kryła, odparł: — Nie ze strachu, ale mimowoli méj Mości xięże, pociągniony zostałem ucieczką drugich z placu; musiałem uciekać z żołnierzem moim.
Wtém przerwali mu żołnierze Morawcy, Jawor i Zygmunt z Rakowa:
— Ręczym ci panie, że myśmy owszem za nim, pod wodzą tego tchórza do lasu uszli za chorągwią, którą niósł, w ślad idąc. Żebyśmy hańby jego nie byli uczęstnikami, rzucamy chorągiew i wracamy do boju.
Wnet opuściwszy Jana Sarnowskiego z chorągwią, co najśpieszniéj popędzili połączyć się z wojskiem polskiém. Cała hańba i kara padła na Sarnowskiego, który gdy do domu wrócił, żona własna przyjąć go nie chciała, i ze zgryzoty umarł późniéj. Ucieczka jego, po bitwie rozniosła się po wojsku, u swoich i obcych okrywając go sromotą; mówiono, że od Krzyżaków przekupiony tak ohydnie sobie postąpił.