Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.
222
1410.

Krzyżacy tymczasem błąd wielki ścigając uciekających popełniwszy, nacierali prawem swém skrzydłem na lewe polskie zacięcie, a śpiéw ich:

»Christ ist erstanden.«

dawał się słyszéć coraz głośniej i potężniéj.
Po ucieczce Litwy, niezmierny pył wznoszący się nad pobojowiskiem, lekki deszczyk przybił, a walka nanowo zaczęła się sroższa, niż wprzódy. Krzyżacy wpadłszy całą siłą na wielką chorągiew królewską, którą niósł Marcin z Wroczimowic Pułkozic, nagłym napadem powalili ją o ziemię, lecz wprędce, walczący pod nią najdoświadczeńsi rycerze podnieśli i obronili. A chcąc się poprawić wpadli z nią z zażartością wielką na Zakonników tłumy, w których rzeź i zamięszanie srogie sprawili.
Ci z Krzyżaków, którzy się byli zrazu puścili w pogoń za uciekającemi, powrócili z więźniami, i sądząc, że ich wojsko zwycięża, szli spokojnie do obozu; lecz postrzegłszy, że będące w odwodzie pułki pod wodzą Maszkowskiego na plac weszły, i walka nie ustawała, pośpieszyli rzucając łup i więźniów, swoim już się cofającym na pomoc. Bój się też posiłki nowemi na nowo rozpłomienił; świéży żołnierz wstrzymał rozsypkę, zapełnił miejsca próżne, i utrzymał walkę.
Król tymczasem stojąc na ustroniu, patrzał na bój ufając pomocy Bożéj, i ciesząc się widoczném teraz wojsk swoich przemaganiem.
Wtém, nowych odwodowych szesnaście chorągwi krzyżackich, które jeszcze w boju nie były, weszły w szyk bojowy, i zwróciwszy włócznie, ku miejscu, gdzie Król stał ze swoją strażą, zmierzać się zdawały, grożąc mu drzewcami. Sądząc Król, że z małym orszakiem podołać im nie potrafi, a walka może być niebezpieczna, wysłał sekretarza