Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.
224
1410.

włócznią, i wiodąc za sobą owe szesnaście proporców, które szły kierując się na orszak królewski. Władysław porwał i podniósł także swą włócznię, lecz Zbigniew Oleśnicki bez zbroi i miecza stojący, pochwyciwszy tylko kawał złamanéj kopij, uprzedził Króla i zamierzającego się nań już, Dypolda uderzył. Ten pochylił się i z konia zwalił. Upadłego już Król w czoło obnażone osunięciem się przyłbicy uderzył, a żołnierze dobili go i odarli.
Władysław chciał zaraz nagrodzić Oleśnickiego, pasując go rycerzem; lecz ten odparł mu dość dumnie:
— Ja do żołnierzy Chrystusowych należę, i wolę Bogu, niż ziemskiemu służyć królowi.
— Wybrałeś lepszą część — rzekł Król, a ja postaram się abyś nizko nie pozostał. Odtąd to, Zbigniew Oleśnicki wpadłszy w łaski królewskie, szybko wzniósł się do najwyższych w kościele dostojeństw, których zresztą nikt bardziéj nad niego nie był godzien.
Wypadek walki już nie był wątpliwym. Obie linje bojowe krzyżackie rozbite, wodzowie padli po większéj części, chorągwie w nieładzie, rozerwane, porozpraszane; walczyć dłużéj z nadzieją utrzymania placu i zwycięztwa niepodobieństwem już było. Starszyzna i Rycerze otoczyli nieszczęśliwego Mistrza, i chcieli go z sobą pociągnąć do odwrótu, ujść do zamków, a z tych bronić się przeciw Polakom.
Ale on spójrzawszy po polu zasłaném trupami:
— Nie tak, dali Bóg będzie, rzekł, gdy tyle mężnego rycerstwa obok mnie padło, nie chcę i ja żywym z pola ustąpić. To mówiąc, stanął na czele odwodowych szesnastu proporczyków, które dotąd w boju nie były, przy wsi Grunwald stojąc w rezerwie; z ostatnią siłą i ostatnią swą nadzieją idąc jeszcze raz wśród walczących, z których sze-