Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.
229
1410.

Marzył on wprawdzie o niezawisłości Litwy, ale w dniu tym nie myślał pewnie, tylko jak zwyciężyć najsroższego wroga swego, Zakon. Owszem, jemu wielka część chwały dnia tego należy: Król sam ani ustawiał, ani zachęcał do boju; Witold zaś cały czas bez straży, sam jeden między wojskiem zagrzewając, porządkując, walcząc, nie ustępował z placu na chwilę. Plan bitwy i wygrana, są dziełem jego naprzód, a potém męztwa Polaków. Dla tegośmy, się uważając to zwycięztwo za Witoldowe, rozszerzyli z opisem stanowczéj w dziejach Polski i Litwy chwili boju, jednéj z najpiękniejszych scen historycznych, których pamięć nas doszła. Długosz, którego ojciec przytomny był bitwie, opisał nam ją wybornie, a opowiadanie jego jest arcydziełem w swojém rodzaju; szliśmy za niém, dodając tylko co niemieckie źródła skąpo, o dniu tym udzieliły.
Gdy się wojska w pogoń za uciekającemi z rozkazu Króla puściły, sam Władysław na wynioślejsze podjechał wzgórze, i tu położył, spoglądając na uciekających, goniących, wiedzionych brańców i krwawe pobojowisko. Tu ku niemu przybył Witold, który po piérwszéj ucieczce Litwinów, walczył przebiegając ufce polskie, kierując bitwą i nieschodząc z placu — z wesołą nowiną o wzięciu dwóch braci Marguarda Salzbach, komandora Brandeburgskiego, którego ujął Jan Długosz i Andrzeja Sonnenberga zabójcy dzieci Witoldowych. Ci dwaj, w czasie zjazdu w Kownie Mistrza z W. Xięciem łajali go obelżywie i sromotnemi wyrazy zbezcześcili matkę jego Birutę, wyrzucając jéj pogaństwo.
— Nad temi, karą śmierci się pomszczę! zawołał Witold. Król Władysław wcale niezapalony zwycięztwem, powolniejszy zawsze i łagodnością tchnący, przerwał, zakazując mścić się nad więźniami. — Nie godzi się, rzekł, mi-