nowała wszystkich, nie widziano nigdzie ratunku, zwątpiono o Zakonie, każdy o sobie myślał tylko.
Gdyby był Król naówczas nadciągnął, byłby niechybnie Malborg opanował; kilka dni bowiem upłynęły w smutku, niepewności, naradach, bez żadnéj gotowości do obrony.
X. Janusz Mazowiecki (Czerski i Warszawski xiąże), pamiętny niewoli swéj przed sześcią laty u Zakonu, i gorzko mając ją na sercu; poruszony klęską swych nieprzyjacioł, przyszedł przed namiot królewski i naprzód Bogu padłszy na kolana, potém Królowi, Witoldowi i innym panom, dziękował z całém swojém wojskiem za oswobodzenie. Zakończył zaś dziękczynienie temi słowy: — Tobie zaś N. Panie z mojém wojskiém, mieniem, ze wszystkiém co mam, z potomkami memi, przyrzekam wdzięczność, pomoc i posłuszeństwo.
Po wspaniałym stole królewskim, kazano żołnierzom oddawać więźniów i sprowadzono ich wszystkich na széroko rozległą dolinę, gdzie sześciu pisarzy sposobili się spisać ich wszystkich imiona i nazwiska.
Szli więźniowie naprzód przed Króla, potém przed pisarzy, osobno rycerze Zakonni, osobno Prusacy, Chełmnianie, Inflantczycy, mieszczanie pruscy, Czechy, Morawcy, Szlązacy, Bawarczycy, Misnijczycy, Austrjacy, Reńczycy, Szwedzi, Fryzy, Luzatczycy, Turyngi, Pomorzanie, Szczecińscy, Kaszubi, Sasi, Frankończycy, Westfalczycy i t. d. gdyż z tylu różnych narodów składało się wojsko krzyżackie; najwięcéj w niém jednak było Czechów i Szlązaków. Rozdzielono ich narodami, kazano stawać kołem, a pisarz w pośrodku spisywał imiona, ród, dostojeństwa.
Potém szli dwaj panowie polscy Zbigniew z Brzezia marszałek i Piotr Szafraniec podkomorzy, każdego więźnia przysięgą i rycerskiém słowem zobowiązując, aby się sta-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/244
Ta strona została uwierzytelniona.
234
1410.