snego praw wywodu. Ztąd powstały między nim a Zakonem zatargi; Krzyżacy pomówili go o przekupstwo, a poseł odjechał do Trok do Witolda, gdzie naprzód rycerzem pasowany został.
Z mocy swojego pełnomocnictwa, Macra naznaczył zjazd w Kownie, dla polubownego ukończenia sporów; ale Krzyżacy obawiając się go dopuścić nie chcieli, pod pozorem różnych to w glejcie, to w instrukcji Benedykta nieformalności. Nic więc nie uczyniono; a Macra poświadczył prawa W. xięcia do zamków Wielony i Christmemla (Cromeri, Index), wzmiankując o poddaniu się Zakonu wyrokowi cesarskiemu, i zobowiązaniu zadość uczynienia mu. Zakon znowu w drażliwém położeniu, postawił się dobrowolnie; musiał więc choć cząstkowo spełnić wyrok, na który się pisał wcześnie. Wypłaty choć niecałe dopełniono, dyplom na Żmudź wydany, lecz ten uznano nieformalnym; sami Polacy protestowali przeciwko niemu. Wojna wychodziła na papier, nim krwią wylać się miała na ziemię. Zakon uskarżał się na B. Macrę, jego chytre i stronne sądy, Witolda i Polskę.
Tymczasem obawy Zakonu rosły, razem z przewagą Witoldową w Nowogrodzie i Pskowie, zkąd się obawiano zamachów na Inflanty. Może nie bez przyczyny lękali się ztąd Krzyżacy napadu i zawojowania, któreby im groziło, gdyby w jednym czasie Polacy na Prusy, Ruś na Inflanty napadła.
W skutek téj obawy i przeczuć wojny, a może chęci odzyskania dawnéj sławy rycerskiéj utraconéj na polach Ten-