Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.
256
1413.

ski. Godzina przyprowadzenia do skutku zamiarów tych nie wybiła jeszcze, lecz blizką być mogła; Witold codzień stawał się groźniejszy, a choć ulegał pozornie, dotyla zawładał umysłem Władysława króla, że się wpływu jego nań w Polsce niemało lękano. Cesarz Zygmunt i Krzyżacy podżegali Xięcia do starań o niezależną koronę, i oddzielenie od Polski. Tymczasem dzieło zjednoczenia dwóch narodów, zaledwie było poczęte; wiara jedna, i to jeszcze nie całkowicie je spajała.
Polsce potrzeba było Litwę połączyć z sobą węzłem nierozerwanym, zbratać się z nią, uczynić drugą, nową Polską. To dzieło wielkie wynarodowienia, poczęli Polacy nie środki gwałtownemi, nie uciskiem i przemocą, ale łagodnością i dobrodziejstwy. Oni wynarodowić Litwę zamierzali, przypuszczając ją do praw swych i swobód, do braterstwa serdecznego, podając jéj rękę, podnosząc do stanowiska wyższego, na jakim stali. Takie wynarodowienie, musiało być pożądaném; a choć głos przywiązania mówił za ojczyzną, wołał rozum o przyjęcie tego, co lepszém, co wyższém widzieć i czuć musiano.
Dotąd nowo stworzona ślachta litewska, podlegała prawie bez ograniczenia Wielkim Xiążętom. Od 1387 roku, wprawdzie nowo-ochrzczeni zrównani zostali w prawach z Polakami; ale to raczéj na papierze niż w rzeczy istniało. Naród nie był do tego przygotowany, a Witold niechętnie podzielał swą władzę z kimkolwiek; możni byli tylko piérwszémi sługami jego. Ślachta litewska dotąd imieniem tylko była ślachtą.
Aby ją uczynić równą polskiéj i rzeczywiście polską, naznaczony został zjazd w Horodle nad Bugiem. Witold oprzeć się temu nie potrafił, rachując może na siłę swą,