Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/281

Ta strona została uwierzytelniona.
271
1413.

modlitwy pańskiéj (wedle podania sam Jagiełło ją tłómaczył), wykładając z pomocą kapłanów przed chrztem Wierzę w Boga.
Gdy się to dopełniało, któryś starzec z tłumu rzekł królowi:
— Ponieważ królu nasz, bogowie nasi są słabsi i dali się Bogu polskiemu pokonać i zniszczyć, będziemy mu odtąd jako mocniejszemu i potężniejszemu służyć.
Znaczniejszych Bajorasów i możnych, osobno nauczano i chrzest dawano pojedyńczo; ludowi zaś tłumami idącemu to chrztu, król dla zachęcenia rozdawał konie, suknie i pieniądze nawet.
Żmudź jednak opiérała się w początku i na zalanie ognia, pisze Stryjkowski: »z wielkiém narzekaniem frasowali, przeklinając Polaków i Litwę chrześcianów, a dziwując się, iż się nad niemi oni ich bogowie krzywdy swojéj nie mścili. Ale król z Witoldem częścią darami, częścią grozą i karami, przyganiali ich do uznania prawego Boga
Ostatni Krewe imieniem Gintowd, odejść musiał precz od głównéj świątyni u Niewiaży na górze dotąd jeszcze się utrzymującéj (Narbutt).
Opowiada za Długoszem Stryjkowski, iż gdy po chrzcie mistrz Mikołaj Wężyk zakonu kaznodziejskiego mnich, kaznodzieja króla, przez tłómacza opowiadał tłumowi słowo Boże i upadek Adamowy mu tłómaczył, to słysząc żmudzin jeden stary, rzekł do Jagiełły:
— »Welna ażyn tassai Kunigs meluy, Milastiwas Karalau, i t. d., to jest: bredzi ten xiądz miłościwy królu, który powiada o stworzeniu świata, będąc sam niedawnego wieku; bowiem między nami jest dosyć starszych ludzi, którzy i sto lat wieku przeszli, a żadnego stworzenia świata nie baczą, tylko, iż słońce i miesiąc, także gwiazdy według