szę niż barbarzyńców i pogan. Ci odemnie nic bezbożnego nie żądają, ani krwi mojéj ani zaguby zupełnéj.
O czém gdyby się byli przekonali posłowie W. S. nie takby się pośpieszyli z wyrokiem przeciw imieniowi i sławie mojéj. Słusznie bowiem czynności raczéj na dobrą niż na złą stronę tłómaczyć. Pojmuję teraz, co W. S. powiedzieć raczyliście, że oni są pośrednikami pokoju, boć z razu jednéj stronie coś przyznali, potém drugiéj, aby je łatwiéj do zgody i pokoju przywieść. Lecz jeśli tyle przyznali tym, którzy pokoju unikają, że im się przypodobywając tak ciężko sławę moję i imię szarpnęli i potępili, cóż mnie równego i godnego mnie przyznają, który pracuję dla pokoju i staram się o niego? abym się nie wydał bojaźliwym i tchórzliwym nie okazał. Wyglądać będę, aby dali odpowiedź, jeśli być może, któraby mogła obeldze mnie wyrządzonéj wyrównać i ją nagrodzić i t. d.»
Wyglądano pewnéj już wojny, gdyż zaciągi polskie, usposabiania się do wojny Witolda, ściąganie Tatar, przymierza z Rusią, nietajne były Zakonowi, który ze swéj strony ostatka sił i zapasów dla podołania dobywał, wołając głosem żałobnym o ratunek i pomoc na Zachód. Legaci papiezcy poświadczyli wszystko, co im Zakon polecił poświadczyć, pochwalili co kazano pochwalić, zganili co zganić dano. Pozostali jeszcze w Prusiech, gdy nadeszli posłowie od króla Rzymskiego do W. Mistrza z listem króla Polskiego, którym zdawał całą rzecz na sąd jego bez odwołania; obiecując do wyroku króla Rzymskiego zastosować się, byleby wypadł przed Ś. Michałem.
Chodziło o to, aby i W. Mistrz zgodził się na wyrok króla Rzymskiego, czego uczynić właśnie nie chciał. Komandor Toruński na zjezdzie w Koszawie odmówił opisu; ociągano się z nim, i podejrzewano obu monarchów o zbyt
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/324
Ta strona została uwierzytelniona.
314
1419.