Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/349

Ta strona została uwierzytelniona.
339
1426.

gwałtownie, gdy wtém ukryci ludzie, liny podcięli. Wielkie mnóstwo ludu zapadło się i porozbijało na palach, inni żywcem pobrani w niewolę i srodze męczeni na murach w oczach Witolda, bo ich ze skóry żywcem obdzierano. To okrucieństwo dowodzące, że Opoczanie bronić się postanowili do upadłego, zniewoliło Witolda ustąpić p d Woroneż. Lecz i tu nie lepiéj mu poszło.
Zagrożone miasto, zawołało o pomoc do Pskowa; nadesłany posadnik Teodor z bojarami w poselstwie do W. xięcia, ale to odepchnięte w początku zostało i szturm po szturmie przypuszczano bez ustanku.
Szczególniejsza, nadzwyczaj gwałtowna burza, deszcze, ulewy; jedna zwłaszcza chwila z wiatrem tak gwałtownym, że się wszyscy skończenia świata lękali, a Witold sam chwyciwszy za słup namiotu, wołał — Boże, zmiłuj się! — zniewoliła do układów. Burza ta, którą wojsko za złą wróżbę wzięło, ochotę mu do dalszéj wyprawy odebrała. Woroneż zdał się na łaskę i okupem opłacił od zagłady.
Pskowianie osadzali tymczasem Kotelnię. Oddział siedmiotysięczny z Tatarami podstąpił pod nią, i dognał Pskowian, zmierzających do zamku, ale im tylko odjął trzydziestu ludzi; reszta zamknęła się w grodzie.
Psków pod Woroneżem, już proszący o przebaczenie, nie otrzymał go; W. xiąże podstąpił pod same miasto, którego przedmieścia popalone były.
Tu już wśród szturmu, za wdaniem się posła Wielkiego xięcia Bazylego i Aleksandra Włodzimierzowicza Łykowa, posadnicy Jakim i Teodor, przebłagali Witolda, który wziął okupu tysiąc rubli, razem z Woroneżem 1450; chociaż zwyciężca zażądał ich 3,000. Jeńców oddano na porękę pośredników, a pieniądze i więźniowie razem do Wilna