niu całéj Rzeczypospolitéj traktowano. W Nowogrodzie postrach był wielki: pośpieszono z poselstwem, które sprawiał arcybiskup Nowogrodu, na czele czternastu bojarów przedniejszych. Umówiono się o okup z Porchowa 5,000, z Nowogrodu, lubo niedobywanego 10,000 rubli, a 3,000 osobno za jeńców już pobranych (na naszę rachubę dzisiejszą około 1,700,000 złotych).
Zawarłszy pokój tak drogo opłacony przez Nowogrodzian, W. X. Witold rzucił im odchodząc ostatnie słowo: Nie zwijcie mnie odtąd zdrajcą.
Po powrocie z wyprawy, W. xiąże przyjmował w Nowogródku, i udarowywał wspaniale sprzymierzeńców swoich. Metropolita Focjusz objeżdżał kościoły Rusi litewskiéj przez dwa miesiące.
Myśl otrzymania korony, i zostawienia po sobie Litwy potężnéj a niepodległéj, dojrzewała w potężnéj duszy Witolda, z którą razem na inny świat przenieść się miała. Myśl ta w niczyjém więcéj sercu, w niczyjéj nie odrodziła się głowie; jéj to dzieje są ostatniémi chwilami panowania starca, ostatniémi momentami właściwéj historji Litwy. Po za zgonem bohatéra, jest już tylko walka i bój między krajami, z których jeden wcielić w siebie pragnie drugi, opierający się sił ostatkiem. Są to już nie dzieje Litwy, ale historja Polski. Z Witoldem kończy się Litwa i kona na wieki. Naród dopełnił swéj missij, wyrósł późniéj chorobliwym wzrostem w ogrom różnorodny, który tylko potężna prawica Witolda utrzymać mogła. Po jego śmierci trwa olbrzymi trup, powolnie roskładając na części dotąd zawa-