ne świętości pocałunkiem, innych prawie wzgardliwie pominął.
Witold wprowadził go wprost na zamek, który przygotowany był do uczty wspaniałéj, jaśniejąc przepychem niesłychanym, stosami naczyń złotych i srebrnych, kobiercami i t. p. Po podwórcach i dworach, częstowano dworzan i orszak cesarski z równym przepychem.
Nim przyszło do rozpraw o ważniejszych przedmiotach, a raczéj wśród traktowań, dnie upływały na zabawach, turniejach, gonitwach i wymyślnych łowach, z ptakami, psami, coraz w innych stronach i okolicach miasta. Na dworze błazen Hönne bawił zebranych gości. Tymczasem cesarz Zygmunt i cesarzowa Barbara, starali się po cichu przysposobić Władysława Jagiełłę, aby się koronacij Witolda nie sprzeciwiał; czemu jednak stary monarcha, tylko dla panów polskich i ich oporu, sprzeciwiał się coraz żywiéj. Witold, któremu przyobiecywana połyskiwała korona, w uniesieniu wdzięczności dla cesarza, obiecywał mu nawzajem 100,000 ludu, przeciw Czechom postawić.
Zwróćmy na chwilę uwagę na tych ludzi, o których żelazny opór rozbiła się ognista żądza Witolda; — na panów Rad królewskich.
Na czele ich nie zasługą lub zdolnością, ale raczéj dostojeństwem stał Wojciech Jastrzębiec arcybiskup gnieznieński, z ubogich rodziców, ze stanu nizkiego wzniesiony na najwyższą w Rzeczypospolitéj godność duchowną. Człowiek to był żądny wyniesienia, chciwy i liczną familją, którą wynieść i zbogacić pragnął, otoczony. Brat jego Scibor wojewoda łęczycki, miał dwudziestu synów, z których ośmiu w wojnie z krzyżakami polegli. Podania malują arcybiskupa wylanym dla rodziny, ulegającym możnym, nigdy wbrew niesprzeciwiającym się niczemu, przebiegłym
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/358
Ta strona została uwierzytelniona.
348
1429.