Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
32
1389.

Na tém zerwały się układy całkowicie, gdyż Zakon nic odstąpić nie chciał, Litwa nie mogła.
Nowe skargi, potwarze i żale za granicą rozesłał Zakon, usiłując wzbudzić nad sobą litość panów chrześciańskich i pomoc ich zapewnić. Cesarz nawet z tego powodu, wymawiając mu upor, pisał do Jagiełły, przedstawując rzeczy tak, jak mu je Krzyżacy wystawili. (List ten w Krzyżackiém Formularbuch p. 75. Prag die vicesima prima, Septembris, Reg. nostror. anno Boemiae vicesimo septimo, Romani quarto decimo). Zakon okazywał, że pokój nie dochodzi z powodu Króla, że on podburza pogan i posiłkuje ich przeciwko Krzyżakóm. Że chodziło tu najwięcéj o Żmudź, i o niéj była mowa; rzeczą jest widoczną: do niéj praw swych najdłużéj i uparcie dochodzili Zakonnicy. Tymczasem Zakon dosyć przyjaznie obchodził się ze Skirgiełłą, którego może od Jagiełły oderwać zamierzał; — częste zjazdy, listy i posłańce, a tajemne rozmowy i podarki podejrzane to porozumienie się wzmacniały. Pozorem zawsze była wymiana jeńców.
Tymczasem nie przestawano najeżdżać Żmudź, którą za swoją uważano, sciągając z niéj lud, stada, bydło i łup jaki się dał pochwycić. Napady te nietykające już Litwy, ograniczały się samą Żmudzią. Komandor Ragnedy i Rządzca Insterburga, plądrowali po nad Niewiażą i Szwentuppą, koło Kołtynian. Komandor Memelski poszedł potém na Miednickie; ale tu Żmudź przygotowana, dawszy mu się wcisnąć w głąb kraju, zebrała tłumnie i opadła go już powracającego nad jeziorem. Przez jezioro wiodła grobla wązka, na któréj zginęło mnóstwo ludu; sam Komandor wzięty w niewolę. Tego siedzącego na koniu, przywiązawszy do cztérech palów i obłożywszy słomą, spalono bogóm na ofiarę.