Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.
35

Korzystając z oddalenia się Skirgiełły do Połocka, Witold począł tajemnie w Grodnie, na Polesiu swém, Żmudzi i Litwie, zbiérać lud orężny; a wysławszy dla bezpieczeństwa matkę swą z Brześcia, gdzie zostawała, na Żmudź (co dowodzi ciągłych jego stosunków z tym krajem), sam postanowił ubiedz Wilno.
Miał on przychylnych sobie w stolicy; a reszty dokonać zamierzał fortelem użytym już przez Kiejstuta, bardzo prostym, ale wiecznie dla swéj prostoty właśnie służyć mogącym. Rano, za otwarciem bram miejskich, miały się podwody wcisnąć z różnych stron do Wilna, w których ukryci pod słomą, sianem, skórami byli ludzie zbrojni. Na ten raz jednak wybieg się nie powiódł: straż u wrót stojąca czujna, odkryła spiskowych; — wnet narobiono wrzawy, a gdy podjazd wysłany w górach wojsko przygotowane spotkał; bramy zaparto i gotowano się do obrony. Zdaje się, że zamach ten na Wilno, przez Sudymunda Witoldowi pokrewnego przedsięwzięty, wcześnie Skirgielle objawiony przez Korybuta, spełzł na niczém, dla gotowości, w jakiéj była załoga.
Witold spiesznie cofnął się do Grodna, ale już i wojsko przeciwko niemu przygotowane było, i Król o wszystkiém wiedział. Pospieszył więc szukając ratunku do XX. Mazowieckich; ale tu, jak wprzódy, znalazł u Ziemowita zimne tylko i nic nie obiecujące przyjęcie. Przyrzekał wprawdzie Ziemowit, nieprzychylny Skirgielle, pojednać z Królem Witolda; ale wkrótce wieść nadeszła, że Jagiełło domagać się myśli wydania Witolda i jego wspólników, wzbraniając się wchodzić we wszelkie układy.
Jeździł Janusz X. Mazowiecki do Królowéj Jadwigi, prosząc jéj o wstawienie się, ale nadaremnie. Pozostawało więc tylko Witoldowi, niemogącemu rachować na własne