siły, ani na pomoc Xiążąt Mazowieckich, udać się raz jeszcze do Krzyżaków.
Wprzódy jeszcze zetknąwszy się z Zakonom i pewien będąc dobrego przyjęcia, raz że mu to własny interes Krzyżaków zaręczał; powtóre, że oni po naradzie tajemnéj między sobą, uroczyście mu to zaręczyli; — Witold z Grodna posłał przodem żonę swoję Annę z córką Anastazją, siostrą Ryngalą, bratem Zygmuntem, pokrewnym jakimś Konradem (tym zapewne, którego widzieliśmy przy wzięciu Wizny); synowcem swym i w niewoli zostającym u niego, a teraz uwolnionym zapewne Xięciem Smoleńskim, w sto kilkadziesiąt koni przedniejszych swoich Bajorasów, do Pruss, do W. Mistrza, prosząc go o nowe przeciwko Jagielle i Skirgielle przymierze; ofiarując nie tylko to, co dawniéj Zakonowi był dał, przywrócić, umowy poczynione potwierdzić; lecz w dodatku Grodno, dziś w ręku jego będące, na którém osadzony był z ramienia Witolda Jan X. Olszański; — natychmiast oddać w ręce Krzyżaków.
Tak pożądane wnioski przyjął Zakon i chwycił się strony Witolda, nowy zyskując powód potwarzania Króla, nowy oręż przeciwko Polsce i Litwie.
Osobliwszym wreszcie układem, na zastawę Żmudzi, któréj Witold nie miał, dano mu na koszta wojny 30,000 grzywien, zaręczając pomoc i posiłki Zakonu. Kroniki Zakonu wprawdzie nic o zastawie nie piszą — i dziwną byłaby przy prawach, jakie Krzyżacy rościli do posiadania téj ziemi. Mogliż brać w zastaw mniemaną własność swoją?
Jeśli tak było; dowodzi to, że w prawa swoje i po-