Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.
55
1391.

niewidzianym. Łupy Litewskie płacić to miały! Zajęli miejsca wedle stopni i blasku imion Hrabiowie i Rycerze pod bogatym namiotem, przed stołami uginającemi się od sréber i złota, gdyż statki przywiozły tu wszelki sprzęt potrzebny. Koszta téj uczty bezprzykładnéj, liczono wespół z żołdem najętych na wyprawę ludzi, do 500,000 grzywien srébra.
Po téj głośnéj, a rozgłoszonéj nad miarę potém po Kronikach uczcie; wojsko ruszyło za Wilją ku rzece Strawie, i rozdzielając się zmierzało ku południowi. Mistrz z gośćmi obrócił się ku Trokom, ale znalazł je przez Skirgiełłę do koła opalone, i pociągnął śpiesznie dla połączenia z drugim oddziałem, który Witold i Marszałek Zakonu wiedli około Poporć, niszcząc i paląc do Wilkiszek. Przybycie Mistrza znagliło warownię do poddania się; zdali ją Litwini przyjaźni Witoldowi, a Polacy tylko do ostatka zdać się nie chcąc, poszli w niewolę. Zameczek ten, nie tak wielkością swoją, jak położeniem panującém nad Niemnem, był ważny. Dobywano potém zameczku Wissewalde (wisswaldau — wszystkiém władam), który spalono, i trzechset ludzi w niewolę uprowadzono. Tymczasem nadciągnął Mistrz Inflantski z wojskiem swojém, na którego czekano tylko jeszcze, aby pójść całą siłą na Wilno. Przyszła tu wieść, że nieprzyjaciel sam wszystko na kilka mil jak w Trokach (nauczywszy się sposobu tego od osady Krzyżackiéj w Grodnie) popalił, aby długiemu oblężeniu zapobiedz.
Kroniki Zakonu, chcąc Niemcóm wstydu oszczędzić, nie piszą, żeby być mieli w tym roku pod samém Wilnem; dodają, że późna jesień nie dała im tego dokonać. Za Kronistami poszli równie troskliwi o sławę Zakonu Historycy, i posłuszni krytyce Niemieckiéj Pisarze nasi niektórzy.