Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Lublana T. 1.djvu/32

Ta strona została skorygowana.

— Zobaczemy! — rzekł — nie mówię tak, nie powiem, nie. Przyjdzie-li czas....
— Zatrąb na Czaplę, pójdzie z tobą i szyi nastawi! — zakończył stary. Tylko jedno wiedz, że kto długo rachuje, przerachować się może.
Znałem takiego co mu w lesie jabłka do smaku były. Przyszedł raz, nieżrałe — rzekł; przyszedł drugi, — niech się jeszcze na słońcu wysłodzą; nareszcie przypomniał je sobie, gdy już marzło: idzie — chłopcy jabłoń otrzęśli. Wrócił próżen do domu. Aby z tobą tak nie było.
Wstał Czapla i od źródła pociągnęli do chaty leśniczej, bo słońce już było na zachodzie.