Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Lublana T. 2.djvu/15

Ta strona została skorygowana.

ne objęcia Rusej; padła blada jak trup, bez życia — umarła!
Leszek po ciele Ryżca wjeżdżał do zagrody obwołując swe zwycięztwo i oczyma szukając dziewczyny, którą był postrzegł zdaleka, gdy przed sobą ujrzał w bieli leżącą Lublanę — niedającą życia znaku. Zapomniawszy o boju kneź popędził aż ku studni i obumarłej córce Ryżcowej, nad którą stała Rusa.
Dał znak niespokojnie, aby cucono omdlałą — gdy baba się odezwała.
— Nie omdlała ona! nie — już jej niéma! Zabiliście ojca i ją razem.
Kneź, przybity widokiem tym, stał długą chwilę nad ciałem już zbielałem i zastygłem; ogarnęła go jakaś trwoga, którą go natchnęła Rusa, grożąca mu wzrokiem i rękami.
Z jednej strony miał za sobą trupa ojca, z drugiej córkę umarłą, dokoła wrzawę i jęki; choć zwyciężył, strach go przejmował zabobonny.
Chciał coprędzej wyrwać się z tej zagrody w pole znowu, gdzie się czuł wojem i panem, a tu oczy jego coś do tego trupa ciągnęło — oderwać ich nie mógł od niego.
Stał niemy, wpatrzony, rękę opuściwszy, w której trzymał zakrwawioną maczugę, co ostatni cios Ryżcowi zadała. Jakąś nadzieję miał jeszcze, że dziewka była omdlałą tylko; lecz lice jej coraz