Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Lublana T. 2.djvu/155

Ta strona została skorygowana.

Nie stało wreszcie ludzi, gdy baba podeszła z pokłonem i, na kiju się sparłszy, stanęła wprost knezia.
— Ja do miłości twej, także z żałobą, — odezwała się — choć nie o moją krzywdę, bo tej, jaka się mnie stała, już nikt nie nagrodzi. Za sierotą przychodzę, za biedną. Jedna ona u ojca była — ojca w zapamiętałości Leszek stary Sroka zamordował, a brat ojca chatę zajechał, zagrodę zajął, sierotę skrzywdził i ogłosił ją Upiorem, ażeby mógł jej osikowy kół w serce wbić, a ze świata ją zgładzić.
— Lublana, córka Ryżcowa, jest tą sierotą, miły panie — dodała Rusa, patrząc na zarumienionego knezia — Lublana. Ogłosił ją Upiorem, a ja i wszyscy starzy, co są znahorami, poświadczą, że ona nigdy kropli krwi niczyjej nie wyssała. Żywa jest, ale wypędzona sierota: i oto teraz musi się ukrywać, bo Czerniak za nią goni i na życie się jej zaprzysiągł. Jeśli nie poratujecie a nie wybawicie jej, to zginie marnie.
Nim dokończyła Rusa, kneź już wstał z siedzenia i wołać począł o konie i ludzi.
Potem, przystąpiwszy do starej, jak matkę ją uścisnął.
— Mów, gdzie ona? dokąd iść! co robić! Sam natychmiast jadę uwolnić ją — zagrodę odbić, Czerniaka ukarać.
Czapla i inni skupili się około Mirka, chcąc sa-