Nim to nastąpiło, królewna Marja zaopatrzyła kapliczkę, w której się modlili lat kilka, kościół w miasteczku, klasztory sąsiednie, obeszła z jałmużną wszystkich swoich biednych, pożegnała ich i tych przyjaciół bezimiennych, których nawykła była spotykać w swoich przechadzkach.
Były to chwile uroczyste, łzawe, a choć poza niemi wschodziło słońce, wszystkim żal było tutejszego mroku, ciszy tych lasów i pustki. Król, który tyle razy w życiu zmieniał już miejsce pobytu, nawykły witać je i żegnać, powtarzający ciągle, że żywot ludzki cały jest pielgrzymką, z rezygnacją opuszczał Wissenburg.
Nie było jeszcze postanowionem, gdzie dla niego rezydencję wyznaczą, ale przez wzgląd na miłość, która łączyła rodzinę, obiecywano, że Leszczyński w okolicach Paryża będzie mógł zamieszkać.
Marja zapewniała rodziców, że ich często odwiedzać będzie.
W Strassburgu już rozpoczęła się, jeżeli nie ścisła etykiety niewola, to jakby przygotowanie do przyszłych jej form i wymagań. Królewna musiała się nauczyć znaczenia krzesła, taburetu, miejsca zasiadania, przywileju używania królewskich powozów, wchodzenia do niej bez oznajmienia, służenia jej w różnych dnia dobach, w sposób różny i t. p. Wszystko to jak najściślej określonem było.
W Wissenburgu nie marzył nikt, aby siedzenie na pewnem miejscu, w pewnego rodzaju krześle, towarzyszenie królowej do pewnych pokojów, w danych chwilach mogło być celem starań i współubiegania.
Marja musiała słuchać całego spisu praw i prawideł, których nikomu przekraczać nie było wolno. Ani stan zdrowia, ani żadne uczucie nie uniewinniało przekroczeń tej etykiety niezłomnej.
Uśmiechnąć się z tego nie godziło, bo rzeczy, wydające się dziecinnemi, nabierały w tej atmosferze niezmiernej wagi i znaczenia.
Niewiele jednak czasu mogła królewna poświęcić tej nauce ceremonjału, bo jej i ojca postanowieniem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.