matów saskich starała się o to, aby regent odmówił Leszczyńskiemu gościny.
W pustce tej na Wissenburgu naznaczono mu tymczasem miejsce pobytu, a układy dalsze jeszcze były w toku. Spodziewać się jednak mógł nieszczęśliwy król, że wspaniałomyślna Francja nie odmówi mu opieki i schronienia. Oprócz królowej szwedzkiej, zdjętej litością nad rodziną, która z przyczyny Karola XII cierpiała, — w samej Francji ci, co poznali Leszczyńskiego, ujęci i oczarowani przymiotami człowieka, głośno się wstawiali za nim do regenta. Kardynał de Rohan, arcybiskup strassburski, szczególniej gorąco przemawiał, pokochawszy króla i jego rodzinę.
Nikt oprzeć się nie mógł temu spółczuciu, jakie obudzał ukoronowany wygnaniec, z chrześcijańskim spokojem ducha, z rezygnacją, z godnością wielką a prostotą znoszący, co się podobało zesłać nań Opatrzności.
Z poszanowaniem i zdumieniem patrzono na skromnego, z pogodnem obliczem męża, który się na los nie żalił i uśmiechnięty, bez gniewu w sercu, bronił się pełnemu zdradzieckich zasadzek, namiętnemu prześladowaniu króla Augusta i ministra jego Fleminga.
Wiadomem było powszechnie, że opłaceni mordercy próbowali trucizną zgładzić Leszczyńskiego, że nasadzano na niego po drogach najemnych zbójów, którym cudem uszedł tylko.
Rządy Francji były jeszcze naówczas w rękach regenta, a małoletni Ludwik XV zbliżał się do chwili, w której sam miał objąć władzę. Nieśmiały, milczący, zamknięty w sobie, pobożny, przywiązany do nauczyciela swojego, biskupa Frejus, księdza Fleury — dla wszystkich jeszcze był zagadką. Około przyszłego pana krzyżowały się już i zesnuwały tysiączne intrygi.
Regent, który umiał ze wszystkiego korzystać, przyjmując króla-wygnańca i dając mu opiekę, w przyszłości pewnie na wyzyskanie go dla swych ulubieńców rachował.
Stara komandorja, która nigdy wygodną nie była, ani nawet najskromniejszym wymaganiom odpowia-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.