Marszałek, nie dając rozszerzać się dłużej, miał dodać jej otuchy, gdy nadchodzące panie, a między niemi żywa i roztrzepana de Prie, przerwały dalsze zwierzenia i ocaliły królową od nalegań Villarsa.
Całe postępowanie królowej dalekie było od zaspokojenia tych, którzy w niej pokładali nadzieję. Ks. Bourbon, który tylko dla zawładnięcia przez nią królem dał mu ją za żonę, niecierpliwił się już i nie dawał jej prawie odetchnąć, przynaglając do czynu. Otaczano ją, usiłowano pobudzić, wskazywano drogi i środki, uczono, jak dziecko. Królowa słuchała cierpliwie, ale nie uczyniła kroku przeciwko przekonaniom, któremi kierowały wpojone przez ojca zasady.
To, o czem Villars mówił z królową, było tylko przygotowaniem do nowych wymagań. Między damami dworu znajdująca się pani de Prie miała też posłannictwo nawracania i spełniała je gorliwie; ale po niejakim czasie, upokorzona, musiała się uznać za bezsilną.
— Próbuj wasza książęca mość sam — ja nie mam do niej szczęścia — mówiła zniechęcona.
Villars nakłaniał też księcia, aby on sam zbliżył się do królowej.
Nikogo ona nie odpychała, dla wszystkich była uprzejmą, ale ostatecznie trudno było wpłynąć na nią...
W nadskakiwaniu szczebiotliwem pani de Prie Marja nie smakowała, chociaż chwilowo bawiła ją złośliwym dowcipem i umiejętnem przybieraniem roli, jakiej położenie wymagało. Paris-Duverney, mianowany sekretarzem, nieustannie razem z nią kręcił się i narzucał królowej, częstokroć umiejąc stać się użytecznym. Pochlebiali sobie oboje, że się staną niezbędnymi królowej, ale po niejakim czasie musieli się przyznać, że żaden ściślejszy węzeł nie zbliżył ich do niej, i wielka tylko jej dobroć łudzić się im dozwalała pozyskanemi względami.
Królowa nie tęskniła do pani de Prie, nic używała jej do rady, a Paris, który się do jakichś tajemnic
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.