lowi. Jedni rachowali na otarcie się na wielkim świecie, przy dworze Ludwika, wyobrażając sobie stosunki teścia i zięcia wcale inaczej, niż były w istocie. Leszczyński uśmiechał się z ich dobroduszności.
Czas schodził wogóle bardzo wesoło. Stół był obfity i wykwintny, król dla wszystkich uprzejmy, swoboda wielka, ale często też Leszczyński siedział sam zamknięty nad książkami i ukazywał się mało, co nie przeszkadzało zabawie na pokojach i przedłużaniu pobytu... Starsi dworzanie, marszałek dworu zastępowali wtedy gospodarza.
Ludwik XV nie unikał też rezydencji teścia. Zwykle zapowiadał swoje odwiedziny zawczasu, przybywał z niewielu towarzyszami i prawie zawsze przywoził z sobą do Meudon humor wesoły, usposobienie do poufałej rozmowy. Towarzyszył mu albo stary Villars, lub jeden z panów znanych i przyjaznych królowi staremu.
Pierwszy ten raz jednak po chorobie królowa przybywała sama do ojca, jak tylko stan zdrowia i doktorowie na to pozwolili. Ludwik XV może naumyślnie uciekł do Rambouillet na polowanie, dowiedziawszy się o tej wycieczce; dwie damy dworu towarzyszyły królowej. Meudon dnia tego właśnie pełen był natrętów, ale przybycie Marji ich nie rozpędziło; ojciec z córką usunęli się też natychmiast do gabinetu dla rozmowy na osobności. Król, chociaż czuł się w obowiązku dawać jej rady, nie narzucał się z niemi, wierzył w gratia status, w instynkt kobiecy, w łaskę, którą zlewa sakrament, więcej, niż w rozum własny i filozofję.
Mówił to sobie, ale teraz, gdy córka przybyła i poczęła opowiadać głosem drżącym, przez co przechodziła, co wycierpiała, starając się bronić Bourbona i siebie, królowi łzy w oczach stanęły nad jej dolą męczeńską. Ludwik XV, którego kochał, wydał mu się okrutnym, serce ojcowskie poruszyło się, bliskim był wybuchnienia gniewem, ale pomimo to pobożność,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.