życzyli. Śmiał się tylko coraz głośniej, gdy wobec niego mówiono o „wielkiej nieznajomej“, której zjawienia się wyczekiwano... Udawał, że nie rozumie. Gdy o tem półgłosem przy nim szeptano, parskał śmiechem czasami, ale się wcale nie gniewał. Tymczasem bawiły go wesołe szczebiotania hrabiny de Toulouse i panny de Charolais.
Już nawet w jednej z nich przewidywano przyszłą faworytę, ale drudzy, znający lepiej usposobienie króla do ukrywania swoich czynności, utrzymywali, że wybór padnie na jedną z dam pałacowych królowej! Pomiędzy niemi były bardzo piękne, ani jedna zaś pewno nie byłaby odtrąciła rzuconej ku niej chustki.
O tym dworze królowej Marji, który tak spoważniał pod jej wpływem, opowiadano, iż nie było w nim ani jednej, którejby się coś nie dało przypomnieć, — nie wyjmując nawet pani marszałkowej de Villars, księżny de Tallard, de Bethune, d’Epernon, d’Egmont, de Chalais i t. p.
Ale ponad niemi stała na straży surowa ich pani. Przyjaciele i pomocnicy Richelieu’go rzucali imionami panny de Beaujolins, pani de Lauragnais, de Portail i d’Anuzannes. Każda z nich miała za sobą jakiś wdzięk, urok, talent pociągający. Najprzenikliwsi jednak zgóry zaręczali, że nikt więcej za sobą nie miał prawdopodobieństwa pozyskania króla nad panią de Mailly.
Wszystkie te przewidywania były jednak przedwczesne... Jawnie król trybu życia nie zmieniał, był dotąd małżonkiem Marji; po orgjach w małych pokoikach odprowadzano go tam zawsze na spoczynek. Tylko nowe rozrywki coraz się więcej od dawnych różniły.
Dawniej król przypatrywał się raczej bawiącym, niż sam zabawiał, — teraz widywano go pośpieszającym do Rambouillet, gdzie na niego oczekiwała hrabina de Toulouse, do Bagateli, w której królowała marszałkowa d’Estrées, — do panny de Charolais... Zabawy nocne przeciągały się aż do rana.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.