W pierwszych latach mówią o rozwodzie, bo nikt w trwałość takiego stosunku nie wierzy; później się wszystko ustala, a poczwarny związek przedłuża się aż do końca życia aktorów dramatu.
Narodzenie córki, którą król sam nazwał ostatnią, zapowiada nowy porządek. Królowa nie może przyjmować męża, wyprasza mu się; król zapowiada gniewnie, iż więcej już u niej noga jego nie postanie... Małżeństwo urzędownie jest zerwane.
Wychowanie dzieci zabiera Marji wiele czasu, który umiała zużytkować tak święcie.
Córki najstarsze zaczynają się wychowywać pod jej okiem ze zbytkiem, przepisanym dla „dzieci Francji“; na wychowanie i naukę delfina nie oszczędza się nic; wszystkie środki i liczni ludzie są zebrani, aby czuwać nad tem dziecięciem, na którego główce losy dynastji spoczywają. Później przychodzące na świat córki, których wychowanie nowych wymagało i bardzo znacznych nakładów, oraz ogromnej liczby urzędników, poddały kardynałowi myśl okrutną odebrania ich matce i powierzenia zakonnicom klasztoru w Fontevrault.
Ofiara to była ciężka dla macierzyńskiego serca wyrzec się dzieci; pocieszała tylko królową myśl, iż pobożnym niewiastom powierzano dziewczątka. Widywanie się też wzajemne wzbronionem nie było. Delfina oddalało od niej wychowanie męskie, córki wychowanie zakonne; ale, mimo to, Bóg tak czuwał nad nimi, iż brat i siostry pozostali najgoręcej przywiązani do Marji. Na córkach wszakże więcej się czuć dawał brak bezpośredniej serca macierzyńskiego opieki.
Ukazującej się na ulicach Paryża królowej z córkami, gdy z niemi zwiedzała pobożnie kościoły i szpitale, tłum zabiegał drogę, przyklaskując sympatycznie, gdy na ekwipaże metres królewskich kamieniami ciskano.
Gdy pani de Mailly zajęła małe apartamenta w pałacu pod bokiem królowej, zdawało się królowi i dworowi, że z nią razem weszła niewyczerpana wesołość
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/215
Ta strona została uwierzytelniona.