genson, donoszący urzędownie, iż król jest chory i znajduje się w niebezpiecznym stanie.
Królowa Marja czuła, że miejsce jej było u łoża chorego; pozwolenia na to nie potrzebowała; ale w miejscu wahano się z przedsięwzięciem podróży.
Dnia 13-go przyszły nieco bardziej pocieszające wiadomości. Królowa wysłała do męża umyślnego, koniuszego swojego, prosząc o nowiny, domagając się litości.
Za tym pierwszym poczęła nieustannie wyprawiać innych, a że nikt się jej nie śmiał sprzeciwiać, Włodek zaś potajemnie zagrzewał do odwagi, — postanowiła udać się do obozu.
Arcybiskup z Rouen, który obawiał się skutków tej samowoli, błagał ją, ażeby wprzódy zapytała d’Argensona, czy mąż przybyć jej dozwoli. Zakaz był tak dobitny, iż cofnięcie go zdawało się koniecznem.
Królowa się jeszcze wahała, gdy dnia 14-go o godzinie 9-ej wieczorem posłaniec przybiegł z listem księcia de Bouillon do królowej.
Zaledwie się dowiedziano o tem, księżna de Luynes, delfin i inni przybiegli do niej niespokojni.
Zastali królową we łzach, rozdrażnioną do nieprzytomności, rozpaczającą, drżącą.
Bouillon pisał, że i sumienie, i obowiązki urzędu, i przywiązanie do królowej zmuszają go donieść, iż noc ostatnia złą bardzo była dla króla. Ranek po niej nadszedł niewiele lepszy. Król w czasie mszy rzucał się gwałtownie, domagał spowiednika, a wieczorem miał przyjąć wiatyk i ostatnie namaszczenie. Dowiedziano się z listu, który odebrał Włodek, iż księżna de Châteauroux wygnana i urzędowe jej obowiązki przy dworze odjęte.
O jedenastej wieczorem, po dniu spędzonym na modlitwach, kurjer d’Argensona nadbiegł wyrwać królową z niepewności. Zachęcano ją, aby jechała natychmiast aż do Luneville’u. Delfin z siostrami miał się udać do Châlons.
Marja chciała wyjeżdżać natychmiast; ale nim zdo-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/228
Ta strona została uwierzytelniona.