Zamiast odpowiedzi na to pytanie, zmieszana, niespokojna d’Etoiles zaledwie wyjąknąć mogła:
— Najgwałtowniejszą namiętnością moją jest, abym na łaskę pani zasłużyć mogła.
Na tem szczęśliwie skończyło się owo straszne dla d’Etoiles spotkanie.
Delfin był mniej pobłażający i miłosierny; chłodno powinszował jej pięknego stroju, w który się na ten dzień przybrała, a niektórzy utrzymywali, że, ręką się zasłoniwszy, język jej pokazał...
Dzień ten potem łzami rzewnemi u ołtarzyka swego oblała biedna królowa i boleść swoją, jak zawsze, złożyła na ofiarę Panu Bogu.
Było we zwyczaju, iż o ważniejszych życia dworskiego wypadkach zawiadamiała królowa ojca, chociaż w wielu razach pisać obawiała się i wstręt miała do poufałych listów, które niszczyć nakazywała ostrożność. Wybierała się więc sama na łono ojca złożyć żale swoje, lub wierny Włodek wiózł mu ustne doniesienie.
Tym razem Marja postanowiła, po długiem niewidzeniu się, sama ojca odwiedzić, a Włodek miał się przyłączyć do karawany i towarzyszyć królowej do Luneville’u.
To, co zaszło z nową metresą, w oczach całego dworu i arystokracji niegodną zaszczytu, jaki ją spotykał, postępowanie z nią łagodne królowej, ustępstwa, jakie czyniła dla spokoju, miały być przedmiotem narad w Luneville’u.
Ojciec i córka byli zgodni w usposobieniach względem pani d’Etoiles: gotowi byli ją tolerować; ale Marja wobec zarzutów pobłażania, jakie jej czyniono, potrzebowała mieć uspokajające ojca pochwały.
Leszczyńskiemu to niespodziane przymierze z Marją dawało miarę kobiety, która z całą swoją pozorną niezgrabnością, nieznajomością form i etykiety okazywała się przebieglejszą, rozumniejszą od poprzedniczek. Uśpiła i rozbroiła najstraszniejszego z nieprzyjaciół. Delfin, choć otwarcie niechętny, postępowaniem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/282
Ta strona została uwierzytelniona.