i Fontenella... chociaż wypadek młodego Helvetiusa powinien ich był przekonać, iż tu pilno czuwano nad tem, co wchodziło i wychodziło.
Leszczyński, nie objawiający zdania swojego, oczekiwał na przybycie Maruchny, którą całe grono gości powitało chciwie w ganku pałacu. Biedna ofiara uśmiechnęła się tylko witającym ją i razem z ojcem natychmiast zniknęła.
Przyjaciele domu zobaczyli ją przemykającą się tylko zbiedzoną, zawstydzoną, smutną, niosącą na łono ojca nowe upokorzenie... Milczącym uściskiem witał ją król Stanisław... Siadła, pochwyciwszy jego rękę do pocałowania, i rozpłakała się na długo.
Otarłszy łzy, gorączkowo potem tłumaczyć się zaczęła.
— Ojcze kochany, — mówiła — choć ty jeden mnie nie potępiaj! Miałamże Ludwika drażnić napróżno? Gdybym nawet zapobiec zdołała wprowadzeniu jej, któż mi zaręczy, że ta, coby ją zastąpiła, nie byłaby gorszą jeszcze? W tej prostej, przestraszonej szczęściem swojem kobiecie mam przynajmniej mniej zuchwałego przeciwnika.
Leszczyński słuchał, milcząc. Gdy skończyła, rzekł wreszcie:
— Nie potrzebujesz się uniewinniać przede mną. Zrobiłaś to, co ja, do porady powołany, byłbym ci uczynić życzył. Nie stworzył cię Bóg do walki z nikczemnemi istotami, które wejrzenia twojego nie są warte. Są w życiu ludzkiem wypadki, gdy zwyciężony, ulegając, nad zwycięzcę swego wyższym się staje i zdobywa siłę. Ludwikowi potrzeba dać do dna pić męty życia, które ze wstrętem już przełyka z nałogu, dopóki nie odepchnie czary.
— Nie mogłam postąpić inaczej — ciągnęła dalej Marja. — Drażniąc i zniechęcając tę kobietę, byłabym do niej zniechęciła delfina i żonę jego, a narażać ich na jej zemstę nie mogę.
— Ze wszech miar postąpiłaś chwalebnie — przerwał Leszczyński, usiłując ją uspokoić. — W życiu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/285
Ta strona została uwierzytelniona.