harmonji pomiędzy nim a ojcem wprowadzić nie mogła.
Ludwik XV w sprawach religji zajmował stanowisko dziwne. Jawnie unikał drażnienia ludzi, którzy pod pozorem szerzenia światła propagowali ateizm, a w skrytości nienawidził ich i pomagał duchowieństwu; ale i duchownym nie dowierzał, najmniejsze ich stanie przy swoich prawach poczytując za bunt przeciwko władzy królewskiej, o którą tak był zazdrosny. W polityce świeckiej i duchownej najmilej mu było pozostać zagadką nierozwiązaną.
Aby taką zagadką pozostać, król często jawnie czynił coś, przeciwko czemu skrycie potem oddziaływał, w odwrotnym kierunku. Ministrowie usiłowali zgadywać jego usposobienia, on sam dawał je im odgadywać, a w duszy żywił zupełnie inne od tych, które okazywał. To zwodzenie ludzi było dla niego zabawką. Miał na tajemne posługi skrytych i sobie tylko znanych agentów.
Leszczyński prawy, otwarty, czujący się do obowiązku nie tylko głoszenia prawdy, ale bodaj cierpienia dla niej, nigdy zięcia zrozumieć nie mógł; a najczęściej, chcąc mu się przypodobać, robił to, co mu niemiłem było. Tę otwartość charakteru po ojcu wzięła Marja, a po niej odziedziczył ją delfin, ale w nim zaprawna ona była sarkazmem i goryczą.
Stanisław, nie mogąc rozwikłać zagadki, jaką Ludwik był dla niego, zwracał się teraz z całą miłością i nadziejami ku wnukowi. On i matka w delfinie widzieli przyszłość Francji; Leszczyński nigdy nie śmiał potępiać zięcia, ani się skarżyć na niego; nigdy też Marja nie odzywała się o nim inaczej, niż z należną czcią i politowaniem. Oboje czuli wszakże, że był dla nich straconym i dla kraju, bo żył tylko dla fantazyj swoich i dla siebie, świat cały uważając za stworzoną dla niego zabawkę.
Delfin był im całem uosobieniem przyszłości. Wiadomo, z jakiem upragnieniem czekała Francja na potomka płci męskiej, żądał go Ludwik, modliła się
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.