Utrzymać przy sobie ostygłego i w najwyższym stopniu zużytego człowieka było zadaniem, któremu tylko Pompadour podołać mogła, bo gotowa była nawet do takich posług, jakichby się żadna inna nie podjęła.
Wszystko to, co się działo wśród dworu, około króla, pod jego bokiem, nie dałoby spocząć i opamiętać się każdemu innemu temperamentowi i umysłowi poważniejszemu. Wojna, przymierza, zwroty w polityce, ruina finansowa, zatargi z duchowieństwem, z parlamentem — starczyłyby na wyczerpanie sił monarchy, któryby na to siłami szafował. Ludwik XV z osobliwem lekceważeniem zdawał się to wszystko zostawiać jakiemuś biegowi fatalnemu. Więcej go czasem obchodziła skarga naprzykrzona faworyty, niż protest parlamentu, niż opór episkopatu, niż powszechne umysłów podrażnienie, odbijające się w pamfletach, paszkwilach i piosenkach.
Sprawy istotnie ważne i wielkie nudziły go i przygniatały, a teatr margrabiny doskonale od nich odrywał. Męczeństwo królowej, opuszczenie jej tak bijące w oczy nie obudzało w nim ani sromu, ani współczucia dla ofiary. Niechęć delfina, miotanie się biednych córek czasem go niecierpliwiły, częściej niemal stanowiły dla niego rozrywkę.
Około króla wrzało czasem, kipiało, groziło wybuchem; jemu ten zamęt był jakby elementem niezbędnym do życia.
Dwoista polityka, jawna i skryta, niepoliczone miłostki i fantazje, wojna, triumfy, klęski, wszystko to kamiennego człowieka nie wyczerpywało.
Obok tej gorączki, która z nim przenosiła się wszędzie, gdzie z faworytą szukał nowej rozrywki albo chwilowego wypoczynku, nic większego nie mogło stanowić kontrastu nad to życie, jakie się powoli wyrobiło około „dobrej królowej“.
Ona i rodzina stoją obozem osobnym przeciwko Pompadour. Delfin, oraz nieznużona, zajadła Adelajda bronią interesów swoich przyjaciół; królowa zupełnie znika w cieniu. Położenie to, z którem długie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/304
Ta strona została uwierzytelniona.