wi, chcąc się przekonać, jak rzeczy stały; wszystko się zdawało zwiastować upadek.
Pompadour omdlewała i płakała. Uszczuplone kółko wiernych starało się ją pocieszać; doktór Quesnay, najznakomitszy lekarz swojego czasu i najśmielszy w wypowiadaniu swoich przekonań, nie wahał się głośno powiedzieć, że gdyby król był innym człowiekiem, to jest gdyby trochę więcej miał męstwa, tegoż wieczora mógłby był wstać z łóżka.
Za każdem drzwi otworzeniem Pompadour oczekiwała poselstwa, które jej wyrok skazujący na wygnanie przynieść mogło. Ale spodziewany kanclerz Machault nie przychodził.
Wysłano stamtąd na zwiady, co się dzieje? kto jest przy królu? Pompadour dowiedziała się, że właśnie kanclerz się tam znajdował. Liczyła go do swoich przyjaciół, była pewna, że się zjawi pierwszy, tymczasem Machault od króla odjechał wprost do domu.
Abbé Bernis usiłował ją pocieszyć i uspokoić, usprawiedliwiając kanclerza, gdy ten ukazał się nareszcie, ale z twarzy jego widać już było, że sprawa niedobrze stoi.
— Jak się ma pani margrabina? — zapytał zimno. — Nie odpowiadał nikt, wszedł więc do gabinetu, z którego zaraz usunęli się wszyscy.
Co się działo pomiędzy margrabiną a nim, pozostaje tajemnicą. Upłynęło nieco czasu, dał się słyszeć dzwonek, przywołani znaleźli ją we łzach całą i drżącą.
— Muszę wyjeżdżać! — odezwała się pocichu.
Przyjaciółki napoiły ją wodą z kwiatem pomarańczowym. Bernis starał się natchnąć męstwem. Powołany koniuszy odebrał rozkaz przygotowania natychmiast domu w Paryżu i zalecenie woźnicom, aby się nie oddalali.
Wyjazd więc zdawał się postanowiony. Wiadomość o tem natychmiast doszła do królowej i delfina.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/314
Ta strona została uwierzytelniona.