wała swoją władzę ustępstwami, na jakie żadnaby inna się nie zdobyła.
W istocie rosła potęga faworyty, i na jej skinienie wyrósł z niczego, z drobnego dyplomaty, ten, który miał nagle zostać książęciem, parem i wziąć tekę prezesa ministrów, razem z imieniem Choiseula.
W wyborze człowieka, który doskonale powołaniu i jego obowiązkom odpowiadać umiał, Pompadour dała razem dowód i trafności sądu, i szczęścia, które jej sprzyjało. Zjawienie się Choiseula i siostry jego księżny de Gramont, stanowi epokę w panowaniu Ludwika i jego polityce. Występuje on odrazu jako człowiek swojego czasu, oglądający się, oprócz łaski pańskiej, na głos opinji publicznej, na pochwałę ludzi nią kierujących, na panów filozofów i encyklopedystów. Nie potrzeba już nawet mówić, jakie przez to stanowisko zajmuje względem królowej, delfina i obozu, który ich otaczał. Jezuici znajdują w nim nieubłaganego wroga.
Przeczuwający to delfin, nie czekając, aby Choiseul oświadczył mu po czyjej stanie stronie, sam powołał go do siebie.
Historja zachowała nam rozmowę, którą delfin rozpoczął pytaniem: kiedy sprawa jezuitów na radę wniesioną zostanie?
— Mam nadzieję, że pojutrze to nastąpi — odparł Choiseul.
— Mówiono mi o tem — odezwał się delfin. — Jesteś więc pan przygotowany! Nie wątpię, żeś rzecz zbadał gruntownie.
— O ile zdołałem.
— Nie badając pana o przekonanie, jakie sobie wyrobiłeś, dodam tylko, iż mnie to najżywiej obchodzi.
— Nie wiem, jak to mam rozumieć? — odparł Choiseul odważnie. Jestem ministrem zaszczyconym zaufaniem j. król. mości i nie będę taił przed synem wielkiego monarchy mojego sposobu myślenia. Jestem stanowczo przeciwnikiem zgromadzenia.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/321
Ta strona została uwierzytelniona.