syn ten jedyny, w którym Marja wszystkie złożyła nadzieje, chluba i pociecha rodziny, po trzytygodniowej chorobie, przeniesiony z Wersalu, którego nie lubił, do Fontainebleau, którego nie cierpiała królowa, skończył życie.
„Piszę do ciebie, kochany prezydencie, — odzywa się potem królowa w ostatnich dniach grudnia roku 1765 (delfin zmarł 20) — by ci tylko powiedzieć, że żyję jeszcze po mojem okropnem nieszczęściu... Nie mogę się tylko niem zajmować. Płaczę świętego, Bóg moją pociechą jedyną!“
Wkrótce potem dodaje w innym liście: „Nieszczęście moje codzień mi się okropniejszem wydaje; płaczę po synu i po przyjacielu, płaczę nad nieszczęściem państwa. Bóg tylko może łzy te osuszyć, i to szczęście, jakiego syn mój doznaje przez miłosierdzie Jego, pociesza mnie...“
W listach tych długo, długo jeden ten tylko ból się odbija.
Po zmarłym, opłakiwanym przez całą rodzinę, pozostawała królowej wdowa i dziecię, wnuk, na którego teraz zlała się cała jej miłość macierzyńska.
Lecz tych wszystkich ofiar i boleści, jakie Marja przeżyć musiała, nie dosyć jeszcze było przeznaczeniu, które jej świętą cierpliwość i poddanie się woli Bożej na najstraszliwsze narażało próby.
Zkolei straciwszy ukochaną Henrjetę, potem siostrę jej bliźnią infantkę, naostatku najukochańszego syna i wnuka, musiała patrzeć z trwogą na owdowiałą delfinową, która swojej niedoli podźwignąć nie mogła. Otoczona macierzyńskiemi królowej staraniami wkrótce po zgonie męża poczęła cierpieć. „Bardzo się niepokoję o delfinową, — pisała królowa do prezydenta: — kaszle ciągle, a zmiana jej twarzy jest okropna.“
Stan ten już się tylko później pogarszał. Czasami, chwilowo świeciła jakaś słaba nadzieja; potem znów symptomata niszczącej choroby wracały. Sprowadzono ze Szwajcarji najsłynniejszego z ówczesnych leka-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/335
Ta strona została uwierzytelniona.