zmowi nowej wdziękini. Żywił tę nadzieję stary król, królowa, a nawet wszystko wiedząca i zawsze w łaskach u ojca zostająca królewna Adelajda. Stosunki wszakże męża i żony wcale się nie zmieniły; pozostały tak, małżeństwo to dzieląc i odosobniając, że zaledwie na pokojach w dni przyjęć uroczystych się spotykali. Królowa naówczas nie śmiała próbować męża przyciągnąć ku sobie, zmienić tonu w rozmowie, narzucić mu się nieco i ośmielić. Ludwik przychodził z uszanowaniem wielkiem, ale zimny, ostygły, okazując żonie niezmierną uprzejmość, tak przesadzoną, że szczerą być nie mogła. Przystępował do niej z respektem wielkim, wymagał, aby wszyscy cześć jej okazywali, ale prośbom jej rzadko czynił zadość i poza godziny przymusowego pobytu na pokojach nigdy z nią chwili dłużej nie pozostał.
Zdawał się rad bardzo, gdy mógł po kilku, zawsze jednych wyrazach powitania oddalić się, na drugich ją zdając. Marja już tak do tego była nawykła, że więcej pragnąć nie śmiała. Najmniejsza oznaka niezwykłych jakichś względów i grzeczności rumieńce wywoływała na twarz jej bladą, chociaż oznaki te żadnych następstw nie prowadziły za sobą... W dziejach biednej pani z lat tych smętnych niema nic oprócz tęsknych wspomnień, nabożeństw z zakonnicami, podróży do Luneville’u i przyjęć starego ojca w Wersalu. Ale królewna Adelajda krząta się i biega w sprawie duchownych, jezuitów i wszystkich tych, których pomyślne rozwiązanie mogło jakąś pociechę przynieść matce.
W obronie duchowieństwa ciągle ona i królowa czuwać muszą. Mówiliśmy już o tem, że po napaści Damiensa nie wahano się delfina oskarżać przed ojcem o spisek z nikczemnym zbójem. Cóż dziwnego, że o ten sam współudział listem jakimś u króla oskarżano arcybiskupa paryskiego?... Ludwik XV, znający zacnego kapłana bardzo dobrze, chcąc mu okazać zaufanie, jakie w nim pokładał, i wzgardę dla denuncja-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/337
Ta strona została uwierzytelniona.