pogrzebu i osób do dworu należących. Ponieważ zarządzenie nabożeństwem żałobnem należało do Ossolińskiego, który objął marszałkostwo nad dworem jego, dnia jednego zapomniawszy mu dać rozporządzeń, przy których obstawał, późno w noc podyktował jeszcze kartkę do niego, bo się obawiał, że go już jutro nie zobaczy: „Mój książę (tytuł ten dawał Ossolińskiemu, chociaż Rzeczpospolita za Władysława IV odmówiła jego potwierdzenia), nie mogę na żaden sposób przezwyciężyć wstrętu, jaki mam do balsamowania. Jest to obyczaj pogański. Zdaje mi się przeciwnym duchowi chrześcijaństwa, aby trupa rozcinać na części. Dobre to tylko być może dla nauki doktorów, ale w tym razie nie wchodzą oni w rachunek.
„Pamiętam dobrze, iż droga moja nieboszczka często mnie prosiła o to, aby jej nie otwierano; mam sobie do wyrzucenia, że wola jej nie była spełnioną; możnaby tym przykładem zapobiec, aby i mnie nie krajano, gdy Bogu się podoba duszę oddzielić od ciała. Ja mogę tylko wzbronić tego, i o ile ode mnie zależy, spełniam. Ściskam cię, kochany książę, proszę cię moje pobudki ocenić i życzę ci lepszej nocy, niż moja“.
Wygnany wolą króla Włodek musiał natychmiast powracać, a raz się wybrawszy w tę drogę, sam czuł, iż mógł oszczędzić królowej cierpienia, wchodząc w myśl i życzenie ojca.
Wiadomość o wypadku, jakiemu uległ król Stanisław, wprawdzie wyprzedziła Włodka i znalazł ją już w Paryżu, ale tak niedokładną i zmyśloną, że łatwo mu było uspokoić królową, gdy go do siebie powołać kazała.
Przystąpiła do niego, oczyma badając go niespokojnie.
— Rozeszła się tu wieść, iż ojciec mój miał przypadek, że się poparzył, że suknie się na nim popaliły? Powracasz stamtąd?...
— Wysłany przez najj. pana, — odparł Włodek — wyprawiony umyślnie, abym uspokoił w. kr. mość.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/346
Ta strona została uwierzytelniona.