życie ich tak ułożył, ażeby obie zarówno cierpiały i jednym uległy próbom.
Marja, nie podpada to wątpliwości, nie miała najmniejszego pragnienia korony i panowania. Nie przewidując wszystkich następstw, jakie nieznany wówczas charakter Ludwika miał pociągnąć za sobą, wolałaby była skromniejszą i cichszą dolę. Poświęciła się dla ojca.
Chciała mu zapewnić byt swobodny, dostatki, poszanowanie, jakie teściowi króla Francji należało. Tułactwo długie, pozbawienie majętności, tytuł królewski bez sposobu do skromnego chociażby życia, odpowiedniego dostojeństwu, napełniały serce jej litością, a uczucie to zmusiło poświęcić się dla ojca. Stanisław może za późno to poznał i miał sobie do wyrzucenia, że nie odgadł prawdy i przyjął ofiarę całego bytu córki, skazując ją na męczeństwo. Uczucie wdzięczności ojca, przywiązanie jej do niego węzeł między nimi czyniły daleko silniejszym, niż między rodzicami a dziećmi bywa w latach późniejszych. Dla starca była to zawsze jego ukochana Maruchna; dla niej był on zawsze umiłowanym „tatkiem“, jakby jeszcze na ręku ją nosił.
Oszczędzono biednej znękanej cierpienia, stan króla Leszczyńskiego malując przed nią jako niczem nie zagrażający. Nie żył już, gdy królowa jeszcze cieszyła się rychłem jego wyzdrowieniem.
Śmierć starca mogła być wielką dla świadków jej nauką. Gdy po osiemnastodniowych bohatersko znoszonych męczarniach, po długim śnie gorączkowym Leszczyński się obudził, aby skonać z modlitwą na ustach, a w kościołach uderzono we dzwony wołające na modlitwę za konających, cała ludność miasta i ta, którą tu ściągnęła choroba króla, wybiegła na ulice, napełniła otwarte kaplice i kościoły. Żal uciskał serca wszystkich. Czuli, że tracą w nim ojca, który losem wszystkich swoich poddanych zajmował się, jakby rodzonych dzieci. Takiego króla — wieki chyba wydać mogły... takiego sumienia i serca nikt już doczekać nie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/348
Ta strona została uwierzytelniona.