ga mogła śmierć sprowadzić, że była wysłuchaną, opanowało jej umysł i zatruło życie. Nikt, nawet duchowni nie mogli jej odjąć tej myśli, która ją ciągle dręczyła.
Stawała się coraz mniej przystępną, coraz bardziej pogrążoną w sobie i milczącą; naostatek symptomata choroby, która życiu zagrażała, pokazały się wyraziście...
Klasztor karmelitanek w Compiègne, do którego uciekała przed ludźmi i światem, stał się naówczas najulubieńszem dla niej miejscem pobytu. Tam urządzić sobie poleciła mieszkanie, w którem była cela, zupełnie tak wyposażona skromnie, jak innych zakonnic.
Żadnych w niej wygód mieć nie chciała: krzyż, klęcznik, kilka obrazów z historji świętej i wizerunki patronów były ozdobą jej całą.
P. Chantal, św. Wincenty à Paulo, Stanisław Kostka zajmowali tu pierwsze miejsca. Oratorjum to nie różniło się w najmniejszej rzeczy od cel sióstr innych, z których królowa zwała się najmłodszą i najwięcej miłosierdzia Bożego potrzebującą. W dniach, w których do komunji przystępowała, zachowywała najściślej wszystkie przepisy zakonnej reguły. Często nawet zakonnice przybywające do chóru już ją tam znajdowały na modlitwie i, odchodząc, pozostawiały.
Po skasowaniu jezuitów królowa, gdy wycieczki jej do Compiègne utrudnione zostały, a do klasztornej tęskniła klauzury, założyła nowy klasztor karmelitanek w Wersalu, w którym znaczniejszą część dnia spędzała, aby zupełnie o świecie zapomnieć.
Zajęty swoją podwójną polityką i nieustannemi tajemniczemi miłostkami, od których go wiek nie oswobodził, Ludwik XV, o którego od śmierci pani de Pompadour znowu się dobijali słudzy, by go oddać w ręce nowej metresy, coraz rzadziej widywał się z królową, słyszał o niej niewiele, zajmował się nią tylko, gdy to córki na nim wymogły.
Spostrzegli jednak wszyscy, że, pomimo rozwiązłego życia, okazywał dla żony daleko więcej względów,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/356
Ta strona została uwierzytelniona.