Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

męczeńskiej nie ceni — to bieda. Sama słyszałam, jak z królową o tym d’Estrées rozmawiał, i że przyjąłby go za zięcia, gdyby mu choć tytuł duka i para Francji nadano.
Poruszyła ramionami.
— On może o tem wie i pewnie o tytuły starać się będzie; ale — dodała ciszej z rezygnacją pobożną stara piastunka — zobaczysz, Pan Róg inaczej zarządzi i nie może to być, aby ona takiemu młodzikowi przeznaczoną być miała.
W istocie, choć hrabia d’Estrées rozkochany był do szaleństwa i mocno pragnął wyjść z niepewności, w jakiej dotąd zostawał, choć powziął nadzieję i wiedział, czego mu brakło, aby mógł się posunąć otwarcie i królowi oświadczyć — nie sprzyjały mu okoliczności na dworze regenta. Potrzeba było czekać.
Stosunki jednak się nie zrywały i miłość nie stygła. D’Estrées zawsze jeszcze dojeżdżał do Wissenburga, a królewna okazywała mu przyjaźń tak serdeczną, że on szczególniej w ocenieniu jej mógł się mylić.
Królewna miała naturę i obyczaj polskiej dzieweczki. Uprzejma dla wszystkich, pełna współczucia i ufności w każdym okazującym jej sympatję, nie miała zalotności Francuzek, ani ich fantazji; ale dłuższe obcowanie nadawało stosunkom z nią takie piętno, iż Francuz tę przyjaźń siostry mógł wziąć za przywiązanie wyjątkowe, za miłość. To, co jej po polsku uchodziło, jako niewinna poufałość duszy czystej, we Francji miało wcale inne znaczenie. D’Estrées więc kochał się z nadzieją wzajemności, a gdy go królewna nie rozumiała otwarciej się oświadczającego, przypisywał to rachubie.
Pobyt Leszczyńskich w Alzacji zmienił o tyle ich stosunki z otaczającym światem, że, gdy inni zwykle tracą na bliższem poznaniu, oni z każdym dniem zaskarbiali sobie większą miłość w coraz szerszych kołach.
Kardynał Rohan głosił się ich przyjacielem, obojga cnoty pod niebiosy wynosząc; wtórowali mu ludzie takiego znaczenia i powagi, jak marszałek Villars, d’Argenson i wielu innych. Złośliwość, która zawsze i wszę-