w prostej sukni i niewykwintnej peruce, królewna w chusteczce zawiązanej na główce odniechcenia, powracająca od swych ubogich z wiązanką kwiatów, śmiejąca się swobodnie, nie zważająca na żadną etykietę — cała prostota tego królewskiego dworu, nie na pokaz obrachowana — było potężne. Podobnych ludzi znał Lozilières tylko w romansach i nie wierzył, aby żywi możliwymi byli. Tytuł królewski nad temi postaciami niemal prostaczej naiwności podobał się Francuzowi jak coś niespodzianego, oryginalnego.
Leszczyński, który zawsze był sobą i nie zmieniał się dla przypodobania komu, począwszy o sztuce i artystach, gdy mówił o Paryżu, zapytał gościa, czy dawno żył w stolicy, czy znał ją dobrze i jak mu w niej było.
Lozilières, od dzieciństwa trzymający się Paryża, nie pojmujący, aby gdzie indziej szczęśliwym być można, niemal zdumiony był tem pytaniem.
— N. panie, — zawołał z uniesieniem — ja Paryż jeden znam tylko... nie wiem, jak gdzie indziej żyć można!
Stary poruszył ramionami.
— Podziwiam — rzekł — poświęcenie się tych, co w nim żyć mogą. Nie znajdujesz więc w. pan, że na wsi, w spokoju i ciszy daleko człowiek jest szczęśliwszym, bliżej będąc natury i Boga.
Pseudo-artysta odpowiedzieć na to nie umiał. Poczęła się rozmowa o dworze, o młodym królu, o biskupie Fleurym, a że Leszczyński rzadko miewał wiadomości świeże i szczegółowe, badać począł powoli przybysza, który rad był, że z dokładnemi i obfitemi informacjami mógł wystąpić. Znał tam i ludzi, i stosunki jak najlepiej.
Przedewszystkiem młodego pana wychwalał bardzo i po jego panowaniu wiele obiecywał dla Francji; ale zarazem zapowiadał, że i zalotny dwór niewieści Ludwika XIV powróci, i gdy Leszczyński o pobożności biskupa Fleury, o religijnem usposobieniu napomknął, odezwał się, że i wszelkie inne tradycje, co
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.