Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

w. pan jesteś o księżniczkach dobrze informowanym; prawda, że się one na płótno kwalifikują. Pamięć osobliwa!...
Lozilières się rozśmiał.
— Kręcę się ciągle około dworu, — rzekł — a tam teraz o tem wiele mówią; sposobność się też dla malarza nastręcza, by zebrać piękną kolekcję twarzyczek. Coby to za wianuszek dał się uwić z tych dostojnych panienek!
Król, popatrzywszy mu w oczy badawczym wzrokiem, zmienił przedmiot rozmowy. Zręczny Lozilières podobał mu się dosyć. Do wieczora nie zbywało na treści do pytań i odpowiedzi, których słuchali wszyscy z ciekawością natężoną.
Zatrzymano go na dzień jutrzejszy, a malarz, który się zdawał dorozumiewać, że mu nie dowierzano, zamiast portretu księżniczki, prosił o pozwolenie naszkicowania choćby wizerunku króla, czego mu Leszczyński nie odmówił.
— Vanloo mnie już malował — rzekł obojętnie. — Wcale mu się portret ten, zdaniem wielu, powiódł dobrze. Inny osobliwy robiono w Szwecji, gdzie mnie w stroju Karola XII, przyjaciela mojego, konterfektowano. No! a waćpan chyba z fajką i w szlafroku.
Lozilières się skłonił.
— Chociażby i tak, — odezwał się — zawszebym sobie miał za wielkie szczęście rysy w. kr. mości, dla pamiątki, żem je oglądał, narysować! Powszedni strój cale majestatu w. kr. mości nie ujmuje.
— Pochlebcą waćpan jesteś — odparł Leszczyński, siadając.
Kawaler de Méré miał więc honor zrobić portrecik króla, który później Cochin sztychował. Wyobrażał go on w istocie w sukni codziennej i z fajką na cybuchu długim; Leszczyński bowiem w zamiłowaniu tytuniu Augustowi II nie ustępował.
Królewna, która też rysowała i malowała, a sztuką się dosyć zajmowała, stała w czasie rysowania, przypatrując się bacznie. Nie mówiła nic, ale paryski artysta