Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

tę cześć, jaką mi król Francji uczynić raczył, oto są rodzice moi, będę posłuszna ich woli, niech oni stanowią.
— Ja — dołożył król z powagą — zezwolenie moje wraz z wdzięcznością wyraziłem, odpowiadając jego eminencji.
Królowa rozpłakała się rozczulona.
— I ja też — rzekła z za łez — błogosławię związkowi temu. Tak wielkie szczęście córki naszej Opatrzności Bożej tylko winni jesteśmy... Cud się stał nad nami!
Rohan począł błogosławić i winszować, usiadł przy królowej i rozmowa, dotąd tonem urzędowym prowadzona, zeszła na poufalszy.
Królewna Marja pod wrażeniem tego, co ją jak błyskawica olśniło, drżąca, osłabła, więcej strwożona niż szczęśliwa, oczyma poprosiwszy o pozwolenie matki, powolnym krokiem wysunęła się z sali i, nie zatrzymując się, wprost poszła do klęcznika, który stał przy jej łóżku. Dobiegłszy tu, padła na kolana przed Ukrzyżowanym i łzy z oczu jej polały się strumieniem.
Nie wiedziała nawet, że stara Moszyńska, która w pokoju coś układała, stała właśnie w progu, a zobaczywszy swą ukochaną ze łzami klęczącą przed krzyżem, zerwała się i przybiegła do niej przestraszona.
— Marysieńko moja! dziecko najdroższe! Co tobie? co tobie?
Modlitwa, przerywana łkaniem, odpowiedzieć jej nie dawała. Głowę ukryła na łonie piastunki i nierychło załzawione podniosła oczy.
— Druga matko moja! — odezwała się cicho — wedle ludzkiego pojęcia spotyka mnie to, co się szczęściem nazywa tak wielkiem, tak niespodziewanem, że wiary mu dać trudno! Ale dusza moja strwożona jest mocno.
— Cóż się stało? Co przywiózł kardynał? — przerwała Moszyńska.
— Przywiózł listy, któremi mnie nieznaną i bied-