Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

gniazdo we Francji i dawali go za mentora zięciowi. Leszczyński, którego Polska nie chciała, przez Francję miał rządzić światem. Naturalna rzecz, że wszyscy jego słudzy mieli nadzieję podnieść się wysoko.
Tarło, który, pomimo swych cierpień, uczuł się odmłodzonym, odżył, wyprostował się, zdumniał; nie mógł się on wydziwić obojętności i chłodowi króla, który chodził zadumany i prawie smutny.
— Admiruję w. król. mość w szczęściu — mówił i powtarzał ciągle — tak, jak ją w złej doli uwielbiałem! Tak zimnej krwi w położeniu podobnem ani w nim, ani w nikim nie przypuszczałem.
Król się uśmiechał.
— Kochany kasztelanie — odparł. — Nie masz mnie z czego chwalić. Niedowiarkiem jestem i szczęściu, choćby mi się prezentowało najbardziej ponętnie, lękam się zbytnio zaufać. Trzymam się trzeźwo i nie szaleję, przez egoizm może, aby mniej cierpieć, gdy szczęście spodziewane zawiedzie. A przytem — dodał — dziękuję Bogu za wyniesienie mojego dziecka, błogosławię Go, a mimowoli pytam się: nie jest-li to próba tylko? Któż wie, co nas czeka? Wszakże infantka hiszpańska nietylko zaswataną była, ale przywiezioną do Paryża; trzymano ją lat kilka, a naostatku odesłano. Dlaczegóżby nie mogli mojego biednego dziecięcia grzecznie się tak pozbyć jutro, jak dziś je powołali? Wszystko możliwe... Muszę więc, aby nie doznać zawodu, być do niego przygotowanym.
Rozumie się, że rozgłos królewskiego wyboru, który padł na królewnę polską, przyjaciół i nieprzyjaciół Leszczyńskich poruszył i do Wissenburga goście ze wszech stron płynąć zaczęli.
Miasteczko, wszystkie gospody, gościniec, podwórza, przedpokoje cały dzień były pełne. Szlachta, duchowieństwo, wojskowi śpieszyli z powinszowaniami, wcześnie starając się sobie łaskę królewską zaskarbić. Niechętni dworowi i Bourbonowi, bo i na tych nie zbywało, przyjeżdżali z ostrzeżeniami, z plotkami, z tem, co z Paryża wiatr codzień roznosił po kraju.