Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

z taką obfitością szczegółów, dokładnością pozorną, świadomością najmniejszych okoliczności objawom choroby towarzyszących, że nawet chcąc go sobie złośliwością i intrygą tłumaczyć, pozostawała wątpliwość, azali w nim jakiejś podstawy nie było. Zmyślenie miało wszystkie cechy prawdy i mogło zastraszyć.
Książę Bourbon, acz nie dał wiary spóźnionemu ostrzeżeniu, znając jego pochodzenie, przeraził się następstwami, odpowiedzialnością, jeżeliby cokolwiek rzeczywistego kryło się w tej baśni.
Jako dowód przytaczano w liście, że królowa Leszczyńska, zastraszona chorobą córki, na którą lekarze nic poradzić nie mogli, dowiedziawszy się, że zakonnica jedna w Trewirze na tę słabość leczyła cudownie, udawała się do niej o radę.
Znano dobrze genezę tego listu i ludzi, którzy pierwsi się z nim nosić zaczęli. Ks. Bourbon czuł w nim rękę nieprzyjaciół swoich, lecz nawet wymysł i bajkę trzeba było odeprzeć i wykazać, że był fałszem i potwarzą.
Włodek, który teraz niemal ciągle znajdował się na gościńcu pomiędzy Wissenburgiem a Paryżem, był właśnie w stolicy, gdy jak piorun z jasnego nieba list ten spadł na już uspokojonego i triumfującego Bourbona. Zawrzało znowu, że książę przyszłość Francji i dynastji rachubom swoim poświęca.
Pani de Prie, w której usługach Lozilières zawsze się jeszcze znajdował, natychmiast po niego posłała.
Lozilières, po którego Duverney posłał powóz własny, schwycony u obiadu, przestraszony, zaledwie się zjawił w progu buduaru, w którym pani de Prie komitetowi Parisów prezydowała, gdy drzwi za nim zamknięto, postawiono straże i ową lotaryńską przestrogę zdumionemu czytać zaczęto, czyniąc mu wyrzuty, że gdy zdawał sprawę ze wszystkiego, co się Leszczyńskich tyczyło, tak ważną mógł zataić wiadomość.
List zredagowany poważnie, namaszczony politowaniem, natchniony czcią dla dynastji Capetów, pe-