Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

łen gróźb i boleści, pomimo tonu swego zdradzał pochodzenie — był nadto mądrze i umiejętnie pisany.
Obwiniony wcale się tem nie dał zastraszyć, rozpatrzywszy się w jego treści. Spokojnie słuchał wyrzutów z półuśmiechem, a gdy pani de Prie wymawiała mu, że choćby fałsz takiej wagi powinien był powtórzyć, a nie ignorować go, Francuz odparł śmiało:
— Niepodobieństwem było dowiedzieć się o tem kłamstwie wierutnem, które dopiero się świeżo narodziło. Któż mógł przewidzieć, że tak cyniczny fałsz w obieg puszczą? W Wissenburgu żadnych niema tajemnic, nic się nie kryło i nie kryje. Gdyby królewna raz w życiu na coś podobnego chorowała, mówionoby o tem, bo ja miałem szczęście słuchać opowiadania, jak się jej pierwsze ząbki wyrzynały. Jest w naturze tych ludzi, że gdyby popełnili najokropniejsze przestępstwo, dla ocalenia życia utaićby go nie potrafili. Zresztą mam pod ręką sposób najprostszy przekonania, że w Wissenburgu nikt nigdy o niczem podobnem nie słyszał. W Paryżu znajduje się właśnie dworzanin króla, który mu czasem sekretarza zastępuje, a którego ojciec służył też Leszczyńskim. Znam go; można powołać tego Polaka i jak najsurowiej go badać.
Pani de Prie, aby nie spuszczać się na nikogo, natychmiast zażądała go widzieć sama. Nie chciała się zdradzić, ale gotowa była nawet dwuznaczną odegrać rolę w jakiemkolwiek męskiem towarzystwie, byle mogła zbliżyć się i poddać Włodka umiejętnemu niewieściemu badaniu.
Obmyślono sposób bardzo prosty i łatwy, urządzając po teatrze wieczerzę u jednego z Parisów, który miał się pod obcem jakiemś pokazać nazwiskiem. Pani de Prie przyjmowała na siebie rolę skromnej do usług przyszłej królowej wyznaczonej panienki, a że Włodek żył i obracał się poza kołami temi i nie mógł sprawdzić tożsamości osób, nie wątpiono, że tajemnica nazwisk zachowana zostanie.
Wieczerza zapowiadała się świetną i wesołą, bo