zimne jakieś i pełne zawsze zakłopotania, niezręczności, zdradzającej, że pan Celestyn z nowym stanem swym wcale się jeszcze nie obył...
Księżna matka odgadywała pożycie córki, i jeśli się niem nie cieszyła, przynajmniej nabierała nadziei, że rozerwanie związku nienawistnego po pewnym przeciągu czasu możliwem się stanie... Drobniuchne szczegóły zdradzały, w jakiem usposobieniu była pani Jadwiga. Matka cieszyła się głównie tem, że zdrowie jej się polepszyło, reszta była dla niej obojętną; im prędzej miały wystąpić nieporozumienia, doprowadzić mogące do rozwodu, tem ks. Eufrezya szczęśliwsząby była.
Nagliła teraz tylko o powrót do Zbyszewa, — reszta miała się dokonać sama. Celestyn na wsi musiał być narażony na stosunki, starcia, które wedle tajemnej myśli księżny, do reszty miały go uczynić żonie nieznośnym.
Zupełna ruina ks. Eustachego, który zdawał się najwłaściwszym następcą po pierwszym mężu — przypadła i rodzinie i ks. Eufrezyi bardzo w porę. Lew ów salonowy, który miał tyle szczęścia u pięknych pań, nie mógł sobie jednak znaleźć posażnej jedynaczki, któraby go uratowała. Znano jego lekkomyślność — charakter księżniczki Jadwigi dawał pewne rękojmie, iż po smutnych doświadczeniach młodości, w jej ręku miało się ustatkować książątko...
Nie wątpiono bynajmniej, iż teraz jako kontrast po profesorze Celestynie, Eustaszek znudzonej pani podobać się potrafi.
Matka przebiegła czuła i to, że Jadzia niższą umysłowo będąc od Celestyna, podraźniona tem, będzie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.