Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/398

Ta strona została uwierzytelniona.

— Michał prosi o twoją rękę. Ma pozwolenie rodziców, ma miejsce dobre, kocha cię. Pan Bóg nagrodził ci wszystko coś ucierpiała...
Nic nie odpowiedziała Leokadya, zapłakała tylko... Wieczorem przybył Michał... Zamieniono pierścionki, ale ślub musiano odłożyć do wyjścia przynajmniej połowy żałoby. Tak niespodzianie pod tę osieroconą strzechę zawitał promyk szczęścia.
Celestyn nawet uczuł je, widząc zapewniony los siostry. Jedyną troską Leokadyi było teraz, co się stanie z dworkiem na Pradze. Praktyczny Michał chciał go sprzedać, ale przyszła żona ze łzami prosiła, aby się go nie pozbywano. Tymczasem mógł być wydzierżawiony. Celestyn zaś chciał nawet posadzić w nim sługę i stróża, i sam do niego niekiedy zaglądać.
Sprawa księżny tymczasem bardzo się przewlekała; ks. Eustachy nic nie mając do stracenia przeciągał ją umyślnie.
Gdy odpowiedź księżny nadeszła, w której Pirowskiego naznaczyła do rozmówienia się z Szabrem, pan Maks do kolegi napisał list grzeczny, żądając naznaczenia schadzki. Pirowski równie uprzejmie godził się na spotkanie, gdzieby panu Maksowi dogodniej było. Po wymianie kilku kartek, stanęło na tem, aby w pałacyku się zjechali, gdzie pokój na ten cel został przeznaczony. Pirowski miejsce to wybrał dla tego, aby mógł w razie potrzeby odwołać się do księżny...
Pierwszy on na stanowisku już był — z notatkami przygotowanemi, gdy woniejący i wyelegantowany Szaber z wesołą twarzą nadjechał. Znali się dobrze,