Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/409

Ta strona została uwierzytelniona.

wyrokowi. Radziłbym panu kroków już żadnych nie czynić, bo te jeszcze więcej podraźnić mogą, a nic nie posłużą. Jedno z tego widzę, że masz pan wysoko położonych i potężnych nieprzyjaciół: inaczej trudno to wytłómaczyć. Wypadek prawie bezprzykładny...
Celestyn jak pijany wyszedł z biura i powlókł się do archiwum. Te ukochane papiery stare potrzeba było porzucić, studya rozpoczęte zamknąć, i w ostatku myśleć o sobie co poczynać? Zostawał bez kawałka chleba, bez pensyi, z długami i z dworkiem, na którym ciążyła stosunkowo znaczna pożyczka, a tej teraz ani częściami, ani w całości wypłacić nie miał sposobu.
Rozpaczliwe było położenie; lecz w takich razach uśpione męztwo człowieka czasem się właśnie rozbudza. Tak było z Celestynem, który się nie uląkł ubóztwa; boleśnie tylko uderzyła go myśl, iż dworku bardzo wprędce pozbyć się będzie zmuszony... Było to nieuchronnem. Żądać od kogoś pożyczki, nie mając środków zaspokojenia jej, ani mógł myśleć.
Mieszkanie w Warszawie stawało się ciężarem, potrzeba je było co najprędzej opuścić, tryb życia odmienić. Zostawała bardzo słaba nadzieja, że księżna mogła ułożyć się, albo wygrać sprawę, a Pirowski odzyskać założone przez Celestyna pieniądze... ale na to rachować nie śmiał, znając położenie i potrzeby pań obu. Książę Eustachy przeciągał układy umyślnie, aby kobiety do ostateczności przyprowadzić i wyrobić jak najłagodniejsze warunki. Ks. Eufrezya już niecierpliwiąca się, Pirowskiego męczyła, aby jakikolwiek koniec wyjednał.